Poniedziałek, 6 lipca 2015
Dziś pierwszy dzień półkolonii w naszej szkole. Zebraliśmy się w świetlicy, gdzie będzie odbywać się wiele zajęć i codziennie będziemy jeść obiadki. Podzieliliśmy się na trzy grupy, dowiedzieliśmy się, kto będzie się nami opiekował i jakie czekają nas atrakcje przez kolejne dwa tygodnie.
Wspólnie ustaliliśmy zasady koleżeńskiego funkcjonowania, czyli stworzyliśmy REGULAMIN UCZESTNIKA PÓŁKOLONII. Wymyśliliśmy dla siebie nazwę: Miłośnicy Lasu. Nawiązuje ona do projektu ,,Twórcze Lato w Zawadzie – Przyjaciele Lasu. Rano mieliśmy zajęcia plastyczne. Każdy z nas wykonał na gazetkę zwierzątko, które umieszczone zostało na gazetce w holu. Po obiadku były rozgrywki sportowe na boisku i spacer w lesie, gdzie zbieraliśmy skarby lasu na jutrzejsze zajęcia. Wszyscy wspaniale się bawili, pomimo strasznego upału.
Aleksandra

Wtorek, 7 lipca
Dzień rozpoczęliśmy od zagadek o lesie. Przypomnieliśmy sobie jak jest on zbudowany, a także ustaliliśmy, jakie korzyści LAS przynosi naturze i człowiekowi. W trzech grupach zaczęliśmy tworzyć makiety lasu w 3D. Dziś wykonaliśmy bazę, to jest: Odrę, wał przeciwpowodziowy i ściółkę. Wszystko to zostało wykonane na wielkich kartonach, ozdobione wg pomysłów grup- to kolorowymi bibułami, to farbami. Budowle zapowiadają się obiecująco. Po obiedzie były wyścigi rzędów i zabawy sportowe na boisku. Potem bawiliśmy się w lesie, a ponieważ był straszny upał, wróciliśmy do budynku. Część z nas poszła do sali komputerowej, reszta bawiła się w świetlicy z naszymi paniami. To też był upalny dzień.
Aleksandra

Środa, 8 lipca
Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie. Już rano wyjechaliśmy autokarem do Lasu Odrzańskiego na lekcję z panem leśniczym Mateuszem Konopką. W nocy była burza i wiał silny wiatr, zrobiło się chłodniej niż w poprzednie dni. Nie spodziewaliśmy się, że autobus będzie musiał zatrzymywać się na drodze do Odry, bo leżały na niej powalone drzewa. Pan kierowca z panem Bartkiem musieli znosić połamane drzewa na bok drogi. Przed wjazdem do lasu czekał na nas pan leśniczy i powiedział, że musimy wysiąść, bo dalej droga jest nieprzejezdna. Ledwie uszliśmy parę metrów, zaczął padać deszcz. Nie odstraszyło to nikogo i wszyscy z wielką uwagą słuchali tego, co ma nam do powiedzenia gospodarz lasu. Deszcz szybko ustał, zaświeciło słonko, a my dzielnie pokonywaliśmy ścieżkę dydaktyczną. Zatrzymywaliśmy się od czasu do czasu, dowiadując się wielu nowych i bardzo ciekawych rzeczy. Na własne oczy zobaczyliśmy okazy rosnące w Odrzańskim Lesie, o których istnieniu tylko słyszeliśmy. Trasa nie była nudna: były kałuże, wędrówka środkiem bardzo starego lasu, pokonywanie przeszkód – omijanie powalonych przez nocną wichurę wielkich drzew. Przy drodze stały bardzo ciekawe tablice z ilustracjami zwierząt i roślin. Kiedy minęliśmy Starą Odrę, musieliśmy czekać, bo pracownicy leśni usuwali z drogi wielkie wiatrołomy. Dotarliśmy wreszcie do Odry i zobaczyliśmy jak buduje się przystań dla łodzi. Spod wału przeciwpowodziowego zabrał nas autobus i, już bez przeszkód, wróciliśmy do szkoły. Wszyscy byliśmy brudni, bardzo głodni i zmęczeni…., ale szczęśliwi. Po pysznym obiadku bawiliśmy się w świetlicy i w sali komputerowej.
Aleksandra

Czwartek, 9 lipca
To już czwarty dzień naszej półkolonii. Dzisiaj zajmowaliśmy się makietami lasu, to znaczy wykonywaliśmy z różnych materiałów DRZEWA i inne, wymyślone przez nas obiekty. Każda grupa miała swoją koncepcję, inne pomysły i inne techniki. Makiety wyszły pięknie, brakuje tylko zwierząt, które wykonamy kiedy indziej. Po obiedzie mieliśmy zabawy sportowe, zajęcia w sali komputerowej, taneczne. Na koniec dnia bawiliśmy się na boisku i na placu zabaw.
Aleksandra

Piątek, 10 lipca
Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że słowo LAS może mieć różne oblicza. Wokół naszej szkoły rośnie las przeważnie sosnowy, z niewielką ilością drzew liściastych: brzóz, dębów, lip, klonów. Po środowej wycieczce do Lasu Odrzańskiego myślałam, że już wiem o lesie wszystko albo prawie wszystko. Las nad Odrą, wg słów pana leśniczego, jest unikatowy, bo rosną w nim tylko drzewa liściaste. Są one bardzo stare, wielkie, jest tu wiele gatunków tych drzew. Na dodatek pełni on rolę zatrzymywania wód powodziowych.
Kiedy dzisiaj udaliśmy się do Ogrodu Botanicznego i do pobliskiego Parku Piastowskiego, zrozumiałam jeszcze inną jego funkcję . Ogród Botaniczny to las stworzony w mieście i rosną w nim okazy, których w większości nie spotkamy u nas w naturze. Posadzono tu rośliny wodne, jest alpinarium, rośliny górskie, a także sprowadzone z różnych kontynentów. W wydzielonym sektorze można spotkać rośliny użytkowe- warzywa, zioła. Ogród jest przepiękny. Do zwiedzania i do przechadzek są specjalne alejki, są ławeczki, by, gdy ktoś chce, mógł sobie odpocząć. Są bardzo ładne oczka wodne, mostki, a także zadaszony duży pawilon dla wycieczek. Dla dzieci urządzono specjalne miejsce czyli BAJKOWĄ ZAGRODĘ. Przy wejściu do niej stoi Gadające Drzewo zapraszające do dobrej zabawy. A dalej…całe mnóstwo atrakcji wśród drzew. Jest tu plac zabaw i zagrody ze zwierzętami. Zobaczyliśmy: surykatki, daniele, kózki, pawie, papugi. Wszystkie zwierzęta są przesłodkie. Na skwerkach poustawiano kolorowe pojazdy, domy i postaci ze znanych bajek. Jest Pinokio, Baba Jaga z Jasiem i Małgosią, Wilk z Czerwonym Kapturkiem, Kot w butach, Trzy niedźwiadki, Królewna Śnieżka z siedmioma krasnoludkami, a także Kopciuszek ze swoją karetą zaprzęgniętą w dwa konie.
W Mini- Zoo i w Bajkowej Zagrodzie było nam świetnie, ale niektórym z nas było zimno. Pani postanowiła nas trochę rozruszać i poszliśmy spacerowym szlakiem po Parku Piastowskim w kierunku AMFITEATRU. Trasa była bardzo urozmaicona, pokonywaliśmy ją oznakowanymi ścieżkami, na końcu minęliśmy Górę Tatrzańską i wspięliśmy się na wysoką górkę, na końcu której była wykoszona łączka. Po krótkim odpoczynku wsiedliśmy do autokaru i wróciliśmy do szkoły na pyszny obiadek. Wszyscy byli bardzo głodni, wielu prosiło o dokładkę. To był bardzo miły, wyczerpujący dzień, ale warto było się potrudzić.
Aleksandra
Poniedziałek, 13 lipca 2015 r.
Dzisiaj wybraliśmy się na wycieczkę do Starego Kisielina na Leśną Ścieżkę Dydaktyczną. Każdy z nas otrzymał od Pani specjalny przewodnik i mapę terenu, dzięki którym mogliśmy poczuć się jak prawdziwi odkrywcy. Spacerując po wyznaczonym szlaku, poznaliśmy pracę leśnika dbającego o las. Interesowało nas wszystko: maszyny do pracy w szkółce leśnej, pułapki na szkodniki niszczące drzewa, a najbardziej interesujące były wystawione tablice poglądowe. Pokazywały las z jego bogactwem roślin i zwierząt, mrowisko w przekroju. Ciekawe były mrówki wyspecjalizowane do wykonywania różnych zadań na rzecz mrowiska. Były mrówki cysterny, legioniści, żniwiarki, liściarki, i inne, których nazwy nie zapamiętałam. Na innej tablicy widzieliśmy zdjęcia owadów niszczących liście, igły, a nawet korę i pnie drzew. To one przyczyniają się do obumierania i łamania nawet bardzo starych okazów. Z boku ścieżki wyłożono fragment spalonego przez wandali dębu, który nazywał się Napoleon. Obok była tablica, na której prezentowano zdjęcia najstarszych drzew w Polsce oraz model słoju najstarszego drzewa z zaznaczonymi na nim datami ważnymi w dziejach Europy. Tablica pokazuje jakich wydarzeń drzewo ,,było świadkiem’’. Na samym końcu obejrzeliśmy ilustrację różnych przedmiotów najczęściej zaśmiecających lasy oraz czas, w jakim się one rozkładają. Liczby były szokujące. Porzucona pielucha leży w glebie 450 lat, niedopałek papierosa- 1-5 lat, gazeta- 6 tygodni, ogryzek jabłka- 2miesiące, plastikowa reklamówka- 10-20 lat, plastikowa butelka- 450 lat, szkło wcale się nie degraduje w ziemi!
Po spacerze odbył się konkurs. Każda z grup miała wykonać na piasku obrazek z tego, co znajdzie w lesie. Grupa najmłodsza wykonała lasek, grupa druga i trzecia wyłożyły z mchu, patyków, szyszek liski, każdy był inny. Na koniec stanęliśmy do zdjęcia przy swoich pracach. Warto być Miłośnikiem Lasu, bo nawet w niezbyt ładną pogodę zabawa w lesie jest wyśmienita.
Jazda autokarem na ostatnim siedzeniu jest bardzo ekscytująca. Do tego stopnia, że dziewczyny i chłopaki ciągle proszą o to miejsce. Dzisiaj, żeby było sprawiedliwie, pani musiała rzucać monetą, aby wyłonić wybrańców losu. Wygrali chłopcy… I co z tego. Może nam uda się następnym razem? Będę trzymać za to kciuki.
Po obiedzie wylepialiśmy z gliny zwierzęta. Śmiechu było co niemiara. Niektórzy chcieli robić pizzę, inni lody, jeszcze inni- MINIONKI. Największą frajdę miały najmłodsi z nas. Powstały gliniane ślimaczki, borsuki, liski, zajączki, sowy i wiele innych. Po pracy poszliśmy na zajęcia sportowe na boisku. Czas wypełniony był pracowicie, nikt się nie nudził.
Aleksandra
Wtorek, 14 lipca 2015 r.
Dawno już tak dobrze się nie bawiłam! Tuż po sprawdzeniu listy obecności dowiedzieliśmy się, że nastąpiła całkowita zmiana planów na dzisiejszy dzień i że dziś będą PODCHODY. Pani wyjaśniła nam na czym one polegają. To taka zabawa, w której biorą udział dwie drużyny. Uciekająca wymyśla i zostawia zadania do wykonania, drogę ucieczki znaczy strzałkami. Goniąca musi podążać jej śladem. Strzałki mogą być rysowane wszędzie: na ziemi, na płocie, na drzewie; przy pomocy kredy, patyka, buta lub układane z patyków i gałęzi.
Wybrana została ekipa uciekająca. Ja nigdy nie bawiłam się w podchody, więc postanowiłam zgłosić się do drużyny goniącej, bo w tamtej było sześciu starszych chłopców i tylko dwie dziewczynki.
Kiedy wszystko było ustalone, przyszedł do nas pan policjant z pogadanką na temat bezpieczeństwa. To nie było ani fajne, ani zabawne, ale trzeba to było przeżyć.
Potem drużyna uciekająca udała się na bojową naradę, a my bawiliśmy się chustą animacyjną. Było wiele śmiechu, ubaw był przedni, zwłaszcza przy zabawie w Rybaka i rybki. Gdy wrócili nasi koledzy, poszliśmy na boisko pograć w piłkę i pobawić się na placu zabaw. Dzisiaj był mój ulubiony obiadek- zupa jarzynowa i PLACKI ZIEMNIACZANE. Mniam, mniam.
Gdy grupa uciekająca ruszyła w trasę, my opowiadaliśmy sobie śmieszne kawały. Po 20 minutach nadszedł czas pościgu. Z ochotą udaliśmy się śladem pozostawionych znaków. Podchody budziły wiele emocji. Trzeba było powstrzymywać niecierpliwych kolegów przed samotnymi harcami i zbytnim oddalaniem się od grupy. Wyhamowywali dopiero przy ,,kopertach” czyli pozostawionych zadaniach do wykonania. A było ich 10: zbieranie szyszek, dmuchanie balonów, wykonywanie zwierzątek z drucika kreatywnego, śpiewy i tańce, malowanie wąsów, składanie puzzli, gonitwy i ćwiczenia gimnastyczne, budowanie mini- wigwamów, pozowanie do śmiesznego zdjęcia. Chłopcy z drużyny uciekającej długo oczekiwali, aż ich znajdziemy. Ukryli się oczywiście…w sali komputerowej i dobrze się bawili. Okrzyk zwycięstwa chyba pobudził w szkole wszystkie myszy i pająki, jeśli takowe są w zakamarkach. Podchody to ekscytująca zabawa, zwłaszcza w LESIE!!!
Aleksandra
Środa, 15 lipca 2015 r.
Dzisiejszy dzień upłynął nam pod hasłem ,,Jak zostać przyjacielem lasu?”. Rozpoczął się od wysłuchania czytanej przez panią ,,Leśnej opowieści”. Występowały w niej zwierzęta i ptaki, które uciekły z lasu z powodu potwornych ,,gości”. Byli nimi źli, bezmyślni ludzie. Pilarze wycinali drzewa, niszcząc wiele ptasich domostw. Turyści wędrowali po lesie z włączonym na cały głos radiem, a po pikniku pozostawili po sobie papiery, butelki, puszki, kartony. Dzieci niszczyły mech, wrzosy, łamały młode drzewka, gałęzie drzew, deptały grzyby, a nawet nożem wycinały na korze jakieś napisy. Bawiły się bardzo głośno, a ich piesek wypłoszył małe sarenki. Zdesperowane zwierzęta udały się po pomoc do mądrej sowy. Ta wymyśliła, by wystosować list od roślin i zwierząt leśnych do wszystkich dzieci na całym świecie z prośbą o pomoc. Pismo dotarło do pewnej wiejskiej szkoły, w której była grupa Przyjaciół Lasu. TO przecież MY!!!
Postanowiliśmy stworzyć plakaty pod hasłem Przyjaciele Lasu. Ustaliliśmy wspólnie jakie są jego cechy szczególne. Dostaliśmy materiały i w czterech zespołach zabraliśmy się do roboty. Praca okazała się bardzo ekscytująca, bo wymyślanie jest trudne, ale to jeszcze nie wszystko. Trzeba jeszcze popisać się zdolnościami plastycznymi i , o zgrozo, bezbłędnie wypisać hasła. Musieliśmy prosić panią o pomoc, by się nie zbłaźnić ,,bykami’’. Plakaty były duże, więc praca była mozolna. Efekt był zdumiewający. Po dopracowaniu w dniu jutrzejszym nasze plakaty zostaną sfotografowane i wywieszone w holu szkoły, może nawet trafią na konkurs.
Po obiedzie udaliśmy się na spacer do lasu. Gdy wróciliśmy, każdy dostał przepyszną CZEKOLADĘ. Większość z nas pochłonęła ją w parę chwil, a przecież nie powinniśmy być głodni. No cóż, wakacje, to i jeść się chce więcej, bo przecież rośniemy. Pobawiliśmy się jeszcze na boisku i na placu zabaw przed pójściem do domu. No, zapomniałabym. Przecież mieliśmy gościa. Odwiedził nas były pan wójt Mariusz Zalewski. Porozmawiał z nami, pochwalił…i już go nie było. Chyba się spieszył do dzieci na innej kolonii.
Aleksandra
Czwartek, 16 lipca 2015 r.
To już przedostatni dzień półkolonii.
Rano przypomnieliśmy sobie zasady bezpieczeństwa podczas upałów, to znaczy wtedy, gdy temperatura powietrza osiąga 30° C i więcej, i gdy istnieje ryzyko wystąpienia udaru cieplnego . My, dzieci, wraz z osobami starszymi, chorymi, ciężko pracującymi fizycznie, jesteśmy najbardziej narażone na przegrzanie. Musimy pamiętać, by bez potrzeby nie wychodzić z domu. Gdy idziemy na dwór, ubieramy się w jasne, przewiewne, bawełniane stroje, wkładamy jasne nakrycia głowy, smarujemy się specjalnymi kremami z wysokim UV i nosimy okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Oczywiście – unikamy dużego wysiłku fizycznego i pijemy dużo płynów. Dowiedzieliśmy się, jakie są objawy przegrzania organizmu i co należy robić, gdy nam się przydarzy – czyli jak udziela się pomocy.
Potem dostaliśmy ulotki ,,Jak bezpiecznie spędzić wakacje”. Po kolei czytaliśmy poszczególne kwestie i wspólnie omawialiśmy wszystkie zagadnienia: bezpieczeństwo nad wodą, w lesie, na podwórku, w domu, podczas burzy. Byliśmy bardzo skupieni i aktywni podczas dyskusji, bo poruszane tematy dotyczyły rzeczy ważnych dla każdego z nas. Warto było sobie wszystko przypomnieć.
Po dyskusji kończyliśmy nasze prace plastyczne. Część z nas zajęła się plakatami ,,Przyjaciele Lasu”, inni malowali gliniane zwierzęta, które powędrowały na Makiety. Trzeba przyznać, że jesteśmy bardzo zdolni i pomysłowi.
Przestał padać deszcz, więc udaliśmy się na boisko na rozgrzewkę przed rozgrywkami sportowymi. Przed obiadem opowiadaliśmy kawały. Mnie spodobał się ten opowiadany przez Oliwię: ,, Jasiu poszedł na basen i spytał ratownika czy może pływać na głębokiej wodzie. Ratownik powiedział, że najpierw musi sprawdzić czy chłopiec dobrze pływa. Jasiu długo pływał, nurkował. Jasiu, kto cię tak nauczył pływać? Tata. A gdzie? Na środku jeziora. To pewnie trudno było ci przepłynąć do brzegu? Nie. Najtrudniej było wydostać się z worka! ‘’ Śmieszne? Dla mnie tak.
Obiadek, jak zwykle, cieszył się wielkim powodzeniem. Wielu chodziło nawet po dwie dokładki. PANI BEATKA TO WSPANIAŁA KUCHARKA!!!
No i wreszcie zaczęły się rozgrywki sportowe. Na dziś przewidziano mecze w mini-hokeja. Najpierw były wprawki z prowadzenia piłeczki laską hokejową na różne sposoby i wyścigi rzędów. Potem najmłodsze dzieci – z zerówki i z klasy pierwszej zostały podzielone na dwie grupy i…. , po wyjaśnieniu zasad gry, rozpoczął się bardzo ekscytujący, wyczerpujący mecz. Zakończył się wynikiem 1: 0 dla „czerwonych”. Nastąpiła zmiana. Grali starsi. Ta rozgrywka również budziła wiele emocji. Nie wyłonił się, niestety, zwycięzca- mecz skończył się wynikiem 2:2. Wszyscy dostaliśmy za wspaniałą grę po dwie czekolady, myślę, że dla zregenerowania sił.
Część z nas chciała pograć na boisku ,,w nogę”, inni marzyli o zabawie na placu zabaw. Udaliśmy się do zajęć, które nam pasowały.
Czekamy na JUTRZEJSZY DZIEŃ, bo zapowiada się dobra zabawa nad Odrą!
Aleksandra
Piątek, 17 lipca 2015 r.
Rozpoczął się ostatni dzień półkolonii. Rano wyjechaliśmy do Cigacic nad Odrę, do portu z galarami – dużymi łodziami pasażerskimi do przewożenia turystów po rzece. Na parkingu już czekał na nas specjalny gość – Pan leśniczy Maciej Taborski. To najważniejszy dyrektor lasów na naszym terenie czyli w Nadleśnictwie Przytok. Jest bardzo miły i opiekuńczy. Pomagał nam zakładać kamizelki ratunkowe i schodzić po kładce na pomost, przy którym czekała na nas łódź. Kiedy odpłynęliśmy od brzegu, powiał miły, chłodzący wiatr. Zaczęliśmy podziwiać otaczające rzekę tereny. Najpierw przepływaliśmy pod dwoma mostami , potem wpłynęliśmy do małej rzeczki, która nazywa się Obrzyca. Jest wąska, płytka, ma bardzo czystą wodę i rośnie w niej dużo wodorostów. Na wodzie rosły nawet kwiaty: żółte i białe, wyglądające jak lilie wodne, z dużymi liśćmi. Pamiętam je z bajki o Calineczce, to grążele. Kto przyglądał się wodzie, to mógł zobaczyć bardzo dużo małych rybek pływających przy dnie. Chłopcy, którzy na kółku wędkarskim w szkole uczyli się łowić ryby, chwalili się swoją wiedzą i zdobyczami. Pan leśniczy przez całą drogę opowiadał nam ciekawe historie i zadawał pytania. Dotyczyły wiedzy na temat rzek w Polsce, drzew, zwierząt oraz ptaków. Oczywiście dla nas to pestka, prześcigaliśmy się z odpowiedziami. Od niego dowiedzieliśmy się, że Odra i Nysa pełnią funkcję granicy między Polską i Niemcami i że z Obrzycy ciągnięta jest woda pitna dla Zielonej Góry ( a fe, taka woda do picia ?).
Po niebie szybowały piękne, duże ptaki – były to czaple siwe i trzy orły bieliki. Pan Taborski jest chyba wybitnym znawcą ptaków, bo rozpoznawał je z bardzo daleka, opowiadał o nich dużo i ciekawie. Rejs był cudowny, nie chciało się nam schodzić na brzeg.
Udaliśmy się na placyk i zaczęliśmy biesiadę. Na rozpalonym grillu upiekły się kiełbaski, które pochłanialiśmy ze smakiem, gdyż byliśmy bardzo głodni. Maluchy biegały po okolicznym terenie i wymyślały swoje zabawy. Inni ,,zaopiekowali się’’ rozbitym namiotem, na wejście do niego dostali pozwolenie od pana gospodarza. Byli też chętni do zabawy w pozostawionym na brzegu kajaku. Chłopcy starsi grali w piłkę. Czas mijał miło i wesoło.
Było gorąco, więc na podsumowanie półkolonii i rozdanie upominków i słodkości pojechaliśmy do szkoły. W świetlicy wspominaliśmy ulubione zajęcia i wyprawy. Większość z nas głosowała za dzisiejszym dniem, jako najfajniejszym ze wszystkich. Ale, gdy Amelka powiedziała, ze wszystkie dni pobytu jej się podobały, to już wszyscy ją poparli i zrobiło się naprawdę miło. Było miło, ale się skończyło. Może spotkamy się za rok?
Aleksandra